Takie też postawilam sobie pytanie przed wizytą w Fattoria Valle Magica (Farma w Magicznej Dolinie).
Pojechaliśmy z moim 8-letnim synkiem w poniedziałek, żeby uniknąć większych grup. Ralph Boston, właściciel farmy, obiecał nam swój niezakłócony czas jak również obecność swoich dzieci, z którymi mój syn pragnął się zapoznać.
Muszę przyznać, ze sam dojazd do farmy nas zaintrygował! Po zjeździe z autostrady podróżowaliśmy przez chwilę polną drogą z niczym poza naturą w zasięgu wzroku. Po dotarciu na miejsce kolejna uczta dla oczu - dolina (32 akry) otoczona jest górami i ... niczym więcej. Jak poświęcona ziemia pilnie strzeżona przez swoich skalnych opiekunów przed nieproszonymi intruzami!
Rozpoczęliśmy nasza wycieczkę po farmie z drugą rodziną - włoską, a Ralph opowiadał nam o swoich zwierzętach z pasją, empatią i wiedzą o dawnych zwyczajach hodowli zwierząt domowych. Jest Irlandczykiem z pochodzenia i mówi biegle po włosku stąd żadna z rodzin nie poczuła się zaniedbana (my mówimy biegle po angielsku). Nie zdradzę wam szczegółów, bo Ralph jest idealną osobą, aby te opowieści przekazać wam bezpośrednio, ale mogę was zapewnić, że nauczyliśmy się wiele podczas tej wizyty. Myślę, ze to jest szczególnie ważne dla dzieci, które nie mają tak bliskiego kontaktu z naturą, ale też wspaniale przypomina dorosłym o niejako zatraconym szacunku dla zwierząt i przyrody.
I tutaj pojawia się kwestia, która mnie osobiście bardzo mocno dotyczy - wybór pomiędzy szacunkiem dla życia zwierząt a ich konsumpcją. Ralph wybrał opcję, gdzie zwierzęta służą produkcji pokarmu łącznie z mięsem w przypadku świń. Ale - co mnie ujęło generalnie w Abruzji, a szczególnie mocno na Fattoria Valle Magica - z troską o ich dobro, zapewnienie im życia, gdzie - jeśli mogę użyć tego słowa - są szczęśliwe i kochane. Kiedy ich czas się kończy, Ralph produkuje wspaniałe salumi. W małych ilościach, bez marnowania cennego produktu. Można spróbować tych smakołyków plus sery z owczego mleka i chleb z lokalnej piekarni na farmie po zakończonej wycieczce ! Dla pragnących więcej niż aperitivi są mięsa do grillowania - samemu. Tak więc pozostajecie cały czas w bliskim kontakcie z farmą i jej produktami.
Wracając do farmy, Ralph pracuje na czysto ekologicznych zasadach. Żadne maszyny - poza samochodami (głównie odwiedzających i które pozostają na zewnątrz farmy) nie są używane na terenie farmy. Wszystkie prace są wykonywane ręcznie. I kiedy jesteście na farmie możecie naprawdę docenić skalę tego wysiłku. Mój syn nie był zachwycony zapachem zwierząt, ale cóż wychował się w mieście i byliśmy tam podczas gorącego dnia. Ja natomiast poczułam głębszą więź ze światem zwierząt w tym naturalnym ecosystemie, który udało się Ralphowi stworzyć. Nie obyło się tez bez historii o wilkach, naturalnym zagrożeniu dla zwierząt domowych w Abruzji. Ten chroniony i inteligentny drapieżnik potrafi dokuczyć farmerom i Ralph opowiedział nam o swoich doświadczeniach.
Jestem przekonana, ze w tym pięknym naturalnym środowisku w otoczeniu zwierząt, z opiekuńczym przewodnikiem, którego wizja i miłość do natury przekształciły opuszczoną dolinę w coś specjalnego, a wręcz magicznego, delektując się jedzeniem i winem tej krainy, każdy może przeżyć momenty, które pozostaną na długo w pamięci.
Jeśli będziesz chciec dodać więcej magii do tych wspomnień, polecam wizytę w najwyżej położonym zamku Abruzji, Rocca Calascio. Jedyne pół godziny jazdy samochodem z farmy i w pełni widoczny z zagrody osiołków!
コメント